Wakacje z końmi – wspomnienia z letniego obozu

fio_logo

Projekt “Razem Aktywniej”

Agroturystyka i Stajnia Chrapka w Radziejowicach w sierpniu została opanowana przez Fundację Studio Psychologii Zdrowia i Jej podopiecznych.  Zorganizowaliśmy 2 turnusy dla rodzin z dziećmi oraz dla młodzieży z Kliniki Chorób Zakaźnych w Warszawie.

Jak w każdej szanującej się stajni, w tej też były konie. Uczestnicy letniego obozu codziennie jeździli konno pod okiem troskliwych instruktorów i wolontariuszy. Na początku stępem, potem kłusem, w końcu … galopem, a niektórzy nawet spróbowali trudnej sztuki woltyżerki.

Jeździec byłby nikim bez konia, a konie muszą być czyste i najedzone, żeby były szczęśliwe i chętne do współpracy. Młodzi adepci jeździectwa musieli nauczyć się wstawać skoro świt (przed szóstą …), pomagać karmić konie, a potem wyprowadzać je ze stajni na pastwisko. Każdy nauczył się czyścić konie – łącznie z kopytami. Na dodatek okazało się, że konie po sobie nie sprzątają, więc trzeba było także sprzątać stajnię i wybiegi.

Jakby tego było mało, w obejściu były również kozy – dwójka rozbrykanych dzieci i ich rodzice: spokojna i uległa mama oraz uparty i niezależny tata: co było problemem, kiedy trzeba było go wyprowadzić na pastwisko i przyprowadzić z powrotem. Po tym wszystkim zajmowanie się kurami nie sprawiało nikomu trudności.

Po zadbaniu o menażerię trzeba było zadbać trochę o siebie – zrobić śniadanie i kolację dla wszystkich, pomóc ugotować obiad i, co na wakacjach było wyjątkowo trudne, codziennie sprzątać dom.

Jednak nawet w takim natłoku zajęć znaleźliśmy czas na obejrzenie zawodów jeździeckich – oczywiście na żywo, (nie)codzienne skoki na trampolinie, granie w gry o niebezpiecznych nazwach (np. „Palce w Pralce”, „Prawo Dżungli”), spróbowanie modnego sportu, jakim jest wakeboard, pójście do teatru, dowiedzenie się dużo o Powstaniu Warszawskim w Muzeum Powstania Warszawskiego i połażenie po drzewach w parku linowym nad Wisłą a na koniec błogi relaks na termach.

Żeby nie było tylko rozrywkowo edukacja również znalazła się w planie dnia. Dorośli uczyli się jak rozmawiać z dziećmi, żeby nie tylko przetrwać ale również się dogadać, zastanawiali się nad potrzebami swoich dorastających pociech oraz jak stawiać granice, być asertywnym oraz przy tym wszystkim radzić sobie ze stresem!

Młodzież zastanawiała się nad problemami z rówieśnikami i tym jak sobie z nimi poradzić, jak budować poczucie własnej wartości oraz odnajdować się w trudnych sytuacjach.

Dla duszy natomiast były rozmowy o tym, co uwiera i co cieszy, co zawstydza i co wzbudza poczucie winy – także przy ognisku i kiełbaskach. Poznawaliśmy chorobę, oswajaliśmy, obalaliśmy mity.